Polski rynek bankowy – na tle innych krajów europejskich – jest dość mocno rozproszony. Z oczywistych względów dotyczy to również sektora leasingowego, gdzie praktycznie każdy bank jest właścicielem własnej spółki zajmującej się leasingiem.
Pomimo, iż polski sektor bankowy radzi sobie całkiem nieźle – przede wszystkim przez wstrzemięźliwą politykę ryzyka na przestrzeni ostatnich 15 lat – to i tak jeszcze na długo przed wybuchem kryzysu w 2008 toku mówiło się, że fuzje i przejęcia są nieuniknione. Kryzys, z oczywistych względów, początkowo wstrzymał proces zbliżania się do siebie banków. Teraz jednak ten sam kryzys „wymusza” kolejne zmiany właścicielskie, bo nie wszystkich właścicieli banków stać w obecnej sytuacji gospodarczej i rosnącego ryzyka na „trzymanie” rozproszonych aktywów na całym kontynencie. Zmiany te odczuwamy również w Polsce –przykładem jest informacja dotycząca połączenia Banku Zachodniego i Kredytu Banku przez KBC i Santander. Parytet wymiany akcji wyniesie 6,96 akcji BZ WBK za 100 akcji Kredyt Banku .
Co to oznacza dla polskiej branży leasingowej?
Każdy z wymienionych powyżej banków ma już działające w Polsce spółki leasingowe. Przy założeniu, że Santander zechce połączyć swoją własną Santander Consumer Multirent ze spółkami leasingowymi Banku Zachodniego WBK oraz ewentualnie przejętym Kredyt Lease (spółka leasingowa Kredyt Banku), to powstać może firma plasująca się w okolicach 4-5 miejsca pod względem rocznej wartości zawieranych umów leasingowych.Nie będzie to więc jakaś specjalnie spektakularna zmiana, bowiem już teraz spółki leasingowe BZ WBK zajmują 7 miejsce ze sprzedażą na poziomie 1,3 mld zł (na koniec 2010 roku, wg. danych ZPL). Wynika to z tego, że zarówno Kredyt Lease jak i Santander Consumer Multirent są spółkami względnie niewielkimi.Większa zmiana w branży miałaby miejsce, gdyby na przykład BNP Paribas przejął bank Millennium i zdecydował się na połączenie „swoich” firm leasingowych. Ale jak wiadomo portugalski bcp Millenium zdecydował się nie sprzedawać polskiego banku Millenium.
Co to oznacza dla klientów?
Ewentualne łączenie firm leasingowych powinno odbyć się w miarę bezboleśnie, a wręcz niezauważalnie dla leasingobiorców. Jedynie w trochę dłuższej perspektywie może zmieniać się tzw. kultura korporacyjna. Czyli m.in. podejście do pozyskanego już klienta poprzez zmiany procedur, zmiany opłat i prowizji, itd. Nie zawsze muszą to być zmiany na korzyść. Jednak proces ten jest na tyle długotrwały, że większość obecnych klientów przejmowanych lub ewentualnie przejętych niedługo spółek zdąży już zakończyć trwające jeszcze umowy leasingu i nie musi zawierać kolejnych z tym samym leasingodawcą.
Źródło: Leasing Direct/LeasingTrader